22 Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie – MOC JEST Z NAMI!

1 listopada 2018

Monika Marin

 

Ależ po targach naczytałam się narzekania ze strony innych autorów zapraszanych przez swoich wydawców. A że za ciasno, a że za duszno, a że tyle ludzi. Na szczęście przy stoisku „Kronik Saltamontes” również było mnóstwo ludzi, bo przecież o to w targach chodzi. I na kolejne szczęście również jako autorka uporczywie trzymająca swoje prawa autorskie w garści, miałam wpływ na wielkość i wygląd stoiska oraz jego umiejscowienie. „Kroniki Saltamontes” w tym roku były pierwszy raz w Krakowie, a decyzja ta wynikała z tego, że ostatnia cześć trylogii „Nowe życie” ukazała się w kwietniu 2018 i najlogiczniejszym było „wyjście do ludzi” po zamknięciu serii. Jako „młode” wydawnictwo nie mieliśmy już możliwości dostania od organizatorów miejsca w głównej sali, gdzie od lat stacjonują duże i znane wydawnictwa. Byliśmy dalej, w sali Dunajec, gdzie czytelnicy i tak przychodzili, a 20 metrów kwadratowych stoiska pozwoliła mi, jako autorce na swobodny kontakt z czytelnikami bez konieczności przestawiania ściany wydawnictwu obok. Reasumując – było pięknie i wzruszająco: na przykład rodzina, z przeczytanymi wielokrotnie moimi książkami, która przyjechała pociągiem ze Śląska, aby spotkać się ze mną, lub wiele fanów, którzy mieli już pierwszą i drugą cześć trylogii, a przyjechali specjalnie po trzecią. Setki pięknych słów, że trylogia odnosząca się do uniwersalnych wartości, szanując poglądy, wyznanie i kolor skóry innych ludzi naprawdę trafia do serc czytelników. To radość dla mnie. Zapragnęłam napisać powieść, która nie będzie tylko i wyłącznie rozrywką. Udało się. I zdając sobie sprawę, że moje przesłanie nie jest nowe, a jest jedynie przypomnieniem tego, co jest naszą, ludzką, prawdziwą naturą, cieszę się, że to przypomnienie jest skuteczne. W moich powieściach nie wywyższam, ani nie poniżam nikogo, a temat Boga uważam za indywidualną, intymną w swej duchowości prywatną sferą każdego człowieka. Jakże mogłoby być inaczej, gdy w moim otoczeniu są wyznawcy różnych wyznań, agnostycy i ateiści, a ja potrafię z każdym nawiązać relację. Obok mnie są ludzie z różnych państw i o różnych kolorach skóry – wielu z nich to moi przyjaciele – szacunek do inności o którym piszę w moich książkach wynika więc z mojej obserwacji świata i prywatnego życia. Wielbiciele „Kronik Saltamontes” to ludzie podobni w swej wrażliwości do mnie i piękne było to, że właśnie na Targach Książki mogłam uścisnąć im dłoń i usłyszeć, że trylogia „Kroniki Saltamontes” to nie tylko przygoda, a przede wszystkim uniwersalne przesłanie, tak bardzo w dzisiejszym świecie potrzebne. To wielki zaszczyt dla mnie.

Dodaj komentarz

avatar
  Powiadomienia  
Powiadom o